Mój wyczekany bufet
Komentarze:DISQUS_COMMENTS
Ktoś mądry kiedyś powiedział, że marzeniom trzeba pomóc żeby się spełniły i ja wyznaję tę zasadę do bólu :)
Metamorfozy to moje ulubione projekty, uwielbiam zmieniać wnętrza i meble. Zresztą cały nasz dom to jedna wielka metamorfoza, o czy przeczytanie tu. Z dobrych źródeł wiem, że i Wy bardzo je lubicie, bo metamorfoza szafy na wymiar to najbardziej popularny post na naszym blogu i bardzo mnie to cieszy. Dziękuję za te wszystkie odwiedziny na stronie oraz wasze komentarze i pytania. Popełniliśmy jeszcze kilka metamorfoz, a linki do nich zajdziecie tutaj:
- schody
- witrynka
- jadalnia
- łazienka
- krzesło malinowe, krzesło lawendowe, krzesło pistacjowe, taboret.
Ale miało być o marzeniach :). Na początku 2017 roku napisałam posta o mojej Wish List i miałam ambitny plan by własnym uporem i pracą zdobyć wymarzone meble i dodatki do swojego domu. Jak to z postanowieniami noworocznymi bywa i nie jestem tu pewnie wyjątkiem, nie wszystko się udało zrealizować, ale cóż jesteśmy tylko ludźmi ;) ( tak sobie zawsze tłumaczę swoje niepowodzenia). Ale ale ważne jest to, że część z mojej listy mogę odhaczyć jako wykonane
i jestem z tego bardzo dumna!!!
Dziś chciałabym się z Wami podzielić moją radością z wyczekanego bufetu-komody. Moją inspiracją były te meble:
Do tego chciałam by była podświetlana, by wyeksponować zastawę i kolorowe szkło, które posiadam. Realizacja tego projektu musiała poczekać do momentu remontu jadali, a dokładniej wstawienia nowego okna, pomalowania całego parteru i pozbycia się starego kredensu. O metamorfozie jadalni pisałam ostatnio tu. Ale wróćmy do komody, poszukiwanie idealnej kandydatki do metamorfozy trwało wiele miesięcy. Internet wertowałam wzdłuż i wszerz. Oczywiście głównie były to portale z meblami używanymi, bo tu ważna była cena, założyłam że nie wydam na mebel więcej niż 500 pln. Dodatkowo by zoptymalizować koszty postanowiłam nie szukać go dalej niż 100 km od miejsca gdzie mieszkamy, wiadomo koszt transportu czy dojazdu. Poszukiwania trwały tyle czasu bo miałam także ściśle określone kryteria co do wymiarów komody, tzn. ok. 150cm długości i układu szuflad i drzwiczek – 3 szuflady i 3 pary drzwiczek. Ale jak to mówią cierpliwość popłaca :). Moja rada to jeśli możecie poczekać z zakupem, a to co znajdujecie nie spełnia waszych oczekiwań, to szukajcie dalej :) Moja cierpliwość została wynagrodzona w maju, kiedy znalazłam ogłoszenie o komodzie z drewna egzotycznego, pomalowanej na biało w super cenie i ok. 50 km od nas. Pomimo tego, że miała ubytki (brak jednaj nóżki a druga oderwana) i pęknięcia, była idealna pod względem wymiarów i układu szuflad i szafek. Do tego była z litego drewna palisandru i miała ładne złote uchwyty, po prostu OKAZJA !!!
A prezentowała się tak :
Po 4 miesiącach oczekiwania na tarasie na lifting, komoda została poddana gruntownym zabiegom. Na pierwszy ogień poszły drzwiczki. Niestety zawiasy były tak mocno przymocowane do korpusu, że nie dało się ich odkręcić nie uszkadzając przy tym mebla. Postanowiliśmy działać na komodzie tak jak stała. Dodam, że jest straszliwie ciężka i przenoszenie jej sprawiało problem dwóch dorosłym mężczyznom. Najpierw nawierciłam po 4 otwory we frontach drzwiczek, by wyciąć otwory na szklane tafle. Wycinanie elektryczną piłą szablastą przejął Przemek, bo drewno było bardzo twarde.
A to efekt po wycięciu otworów. Komoda gotowa do odmalowanie świeżą warstwą farby.
U nas nic się nie marnuje i wycięte drewno posłuży do jakiegoś innego projektu :) tak samo jak zdemontowane drewniane półki ze środka komody.
Następnie ja podocinałam listewki na wymiar, które miały okalać szklane fronty. Przemek wytoczył brakującą nóżkę. Chciałam osiągnąć efekt starego mebla ze śladami użytkowania, otarciami i zarysowaniami, dlatego po odmalowaniu całego bufetu nowa warstwą farby użyłam nożyka by zdrapać farbę z narożników i krawędzi. Efekt bardziej mi odpowiada niż zarysowania uzyskane papierem ściernym. Ponieważ drewno z którego wykonana jest komoda jest ciemne, nowe sosnowe listewki przed zamocowaniem pomalowałam ciemną farbą, by przetarcia i zarysowania na nich też były ciemne, jak na oryginalnych drewnianych elementach.
Po zamontowaniu czarnych litewek, pomalowałam je na biało, a następnie zabrałam się za wstawianie szyb. Jak możecie zauważyć tak nie mogłam sie doczekać efektu końcowego, że szklane półeczki już zamontowałam i ustawiłam na nich zastawę i kieliszki ;). Szkło na półki i fronty zamówiłam przez internet, wystarczy podać pożądany rozmiar i grubość szkła. Przesyłka była bardzo dobrze zapakowana i wszystko zgodne z zamówieniem. Szybki od tyłu blokowałam listewkami przyklejonymi klejem na gorąco i gwoździkami.
Na koniec montowanie oświetlenia. Kupiłam w dyskoncie na B. komplet listew LED, które są połączone ze sobą przewodami. Połączenia są bardzo proste na „klik” i każdy sobie z nimi poradzi, nawet taki laik elektryczny jak ja. Przykleiłam te listwy na klej na gorąco (mój wielki przyjaciel) do drewnianych listewek, a w plecach komody ponawiercałam otwory przez które poprowadzone są przewody. Wystarczy podłączyć do prądu i gotowe.
Jesteście pewnie ciekawie ile mnie to wszystko kosztowało, prócz dużej dawki cierpliwości :)
- komoda 230 pln
- szkło 250 pln
- listewki 50pln
- listwa LED 59 pln
- farba biała 30 pln
- klej na gorąco -20 pln
SUMA: ok. 650 pln
Jak widzicie cena nie taka straszna w porównaniu z efektem i cenami nowych podobnych mebli dostępnych na rynku.
A taki oto efekt końcowy otrzymałam. Jak dla mnie idealnie, nawet piękniej niż zakładałam. Wieczorami bufet jest także piękną lampą, a kolorowe szkło w środku jest cudownie rozświetlone. Moje marzenie się spełniło :) !!!!!
A Wy co myślicie o moim wyczekanym bufeciku, warto było czekać i trochę popracować własnymi rękami?
Może niektórzy z Was zauważyli, że na bufecie stoi też lampa, która zalazła się na mojej Wish List rok temu. O niej też będzie post albo film :) Zdradzę Wam w sekrecie, że mam jeszcze jednen upolowany mebel z mojej listy, ale on na razie czeka na swój czas ;)
Pozdrawiam cieplutko w tym wiosennym styczniu!
Asia
Więcej w tej kategorii:
« METAMORFOZA NOWA-STARA SZAFA